WyspaUznam i Położona ok 130 km na
zachód wyspa Rugia to ciekawy cel na małe i większe wycieczki. Na
wyspę dostać się trzeba promem. Są dwie przeprawy: miejska, dla
obcych rejestracji czynna w dni wolne oraz po godz. 17.00 w dni
zwykłe i ta główna położona kilka kilometrów poniżej
Świnoujścia.
Nocleg w mieście nie stanowi problemu. Jest wiele
kwater, jak i hoteli czy nawet camping. Do zwiedzania polecam
szczególnie promenadę w Świnoujściu jak i forty poniemieckie. Ja jednak skupiam się na wyspie Rugii. To
zdecydowanie najciekawszy krajobrazowo teren, zwłaszcza Park
Narodowy Jasmund zbudowany prawie bez użycia rąk ludzkich. (nie
licząc częściowego pozyskiwania kredy w wiekach minionych).
Głównym projektantem i wykonawcą jest tu sama przyroda. Wysokość
klifów dochodzi tu do 160m npm. Aby tu dotrzeć trzeba zostawić
samochód na parkingu i autobusem dojechać 4 km. Wybrzeże robi
wrażenie. Po skalnych kredowych grzbietach wije się ścieżka
widokowa, co trochę zaopatrzona w punkty widokowe wystające nad
przepaścią jak balkoniki. Można wędrować nią do samego Sasnitz
(Sośnica). To bez wątpienia najpiękniejszy rejon Rugii, a może i
całego Bałtyku?
Sassnitz to obecnie turystyczne miasto,
można tu podziwiać najdłuższy falochron w Europie, jak i muzeum
u-bota, niestety nie jest to niemiecka oryginalna jednostka, tylko
brytyjski odpowiednik.
Odwiedzamy też Prorę. Osiem
betonowych bloków, każdy po 6 pięter i 10 tysięcy dwuosobowych
pokoi - tak miał wyglądać nazistowski raj, którego budowę
rozpoczęto w 1936 roku na Rugii. Zaprojektowany przez hitlerowskiego
architekta, Clemensa Klotza (1886-1969) ośrodek miał sprawić, że
wypoczynek nad morzem przestanie być luksusem dla nielicznych. Odtąd
każdy niemiecki robotnik miał korzystać ze złocistej plaży oraz
pokoju z widokiem na Bałtyk. Hitler w trosce o lud pracujący
przewidział wiele rozrywek wpływających korzystnie zarówno na
tężyznę fizyczną (dwa baseny), jak i morale - kino, w którym
można oglądać filmy propagandowe, teatr czy hala widowiskowa na 20
tys. Miejsc. 9 tys. robotników, którzy przez trzy lata budowali
ośrodek, w 1939 ruszyło na wojnę pozostawiając niewykończone,
lecz już zadaszone budynki. Jeszcze w czasie wojny mieszkali tu
uchodźcy z bombardowanego Hamburga i przesiedleńcy z Prus
Wschodnich. Budowę dokończono dopiero po 1945 roku. Najpierw
stacjonowały tu wojska radzieckie, później wschodnio-niemieckie, a
przez ostatnie 20 lat kompleks w przeważającej części stał
pusty.
Peenemünde też warte jest
odwiedzenia, to wieś już poza Rugią. Znajdował się tam Wojskowy
Ośrodek Badawczy w latach 1936 - 1945 jednym z najbardziej
nowoczesnych ośrodków technologii na świecie. W październiku 1942
roku udało się tutaj po raz pierwszy na świecie wystrzelić
rakietę w kosmos. W sąsiednim Zakładzie Doświadczalnym Lotniczych
Sił Zbrojnych (Luftwaffe) testowano pociski o rewolucyjnej technice.
Niestety badania te od początku służyły jednemu celowi: zdobyciu
militarnej przewagi. Do budowy ośrodka wykorzystano robotników
przymusowych, więźniów obozu koncentracyjnego i jeńców
wojennych, co spowodowało, że powstał on bardzo szybko i szybko
też rozpoczął produkcję rakiety na masową skalę. Rakiety, którą
Goebbels cynicznie nazwał „broń odwetowa 2”. Tysiące ludzi
straciło życie podczas odbywającej się w nieludzkich warunkach
produkcji rakiety oraz podczas obstrzału belgijskich, angielskich i
francuskich miast tą „cudowną bronią”.
Odwiedzamy również Zinnowitz, gdzie
na końcu mola można zanurzyć się w głąb Bałtyku w specjalnej
unterwasser gondoli oraz obejrzeć trójwymiarowy film o życiu w
morzu, niestety ze względu na sztormową pogodę jest nieczynna.
Samo miasteczko za to jest czyściutkie i piękne. Można spacerować
do woli, rozkoszując się morskim powietrzem.
Dla chętnych jest jeszcze Muzeum Morskie w Stralsundzie ze wspaniałymi żywymi okazami ryb. Wielu innych atrakcji niestety nie widzieliśmy ponieważ byliśmy tu tylko kilka dni. Oczywiście trzeba było pozwiedzać również niemieckie supermarkety, w których jak wiadomo produkty są lepsze jakościowo. Czekolada bardziej czekoladowa, piwo pachnie chmielem a proszek do prania lepiej pierze. :) Zapewne nawet cukru w cukrze jest więcej ;) Niejeden się już przekonał że jak jeden i ten sam zakład w Niemczech produkuje np. w poniedziałek na rynki wschodnie, to zmienia się większość składników. Cóż począć chcieli niektórzy do Unii... :( Wycieczka mimo to wielce udana i ciekawa. Zaliczeniu (to słowo zostało importowane od pewnych Podróżników ;) uległo też Międzyzdroje, z Polską aleją Gwiazd ( wiadomo jakie Gwiazdy taka Aleja), jak i wspaniałe molo, mimo że trzeba najpierw przedzierać się przez niezliczoną ilość knajp przed wejściem na nie.
Kłódek wieszanych przez zakochanych przybywa w Międzyzdrojach z sezonu na sezon. Teraz jest ich około kilkudziesięciu. Pary przyjeżdżające do Międzyzdrojów zatrzaskują kłódki na barierkach mola, a kluczyk wyrzucają wprost do Bałtyku. Zwyczaj ma symbolizować ich wierną miłość. Wyłowiliśmy bardzo ciekawe miłości z pozostałych. :)
Generalnie nie wrócę tu prędko, ale mimo to dzięki chyba tym kłódkom polecam.
Dla chętnych jest jeszcze Muzeum Morskie w Stralsundzie ze wspaniałymi żywymi okazami ryb. Wielu innych atrakcji niestety nie widzieliśmy ponieważ byliśmy tu tylko kilka dni. Oczywiście trzeba było pozwiedzać również niemieckie supermarkety, w których jak wiadomo produkty są lepsze jakościowo. Czekolada bardziej czekoladowa, piwo pachnie chmielem a proszek do prania lepiej pierze. :) Zapewne nawet cukru w cukrze jest więcej ;) Niejeden się już przekonał że jak jeden i ten sam zakład w Niemczech produkuje np. w poniedziałek na rynki wschodnie, to zmienia się większość składników. Cóż począć chcieli niektórzy do Unii... :( Wycieczka mimo to wielce udana i ciekawa. Zaliczeniu (to słowo zostało importowane od pewnych Podróżników ;) uległo też Międzyzdroje, z Polską aleją Gwiazd ( wiadomo jakie Gwiazdy taka Aleja), jak i wspaniałe molo, mimo że trzeba najpierw przedzierać się przez niezliczoną ilość knajp przed wejściem na nie.
Kłódek wieszanych przez zakochanych przybywa w Międzyzdrojach z sezonu na sezon. Teraz jest ich około kilkudziesięciu. Pary przyjeżdżające do Międzyzdrojów zatrzaskują kłódki na barierkach mola, a kluczyk wyrzucają wprost do Bałtyku. Zwyczaj ma symbolizować ich wierną miłość. Wyłowiliśmy bardzo ciekawe miłości z pozostałych. :)
Generalnie nie wrócę tu prędko, ale mimo to dzięki chyba tym kłódkom polecam.